WIADOMOŚCI MEDIALNE SPOŁECZNE
Eksperci o powrocie Donalda Tuska: Powiew świeżości czy brak wizji?
W ostatnią sobotę odbyło się posiedzenie Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej, podczas której szef PO Borys Budka ogłosił, że obowiązki przewodniczącego partii przekazuje Donaldowi Tuskowi. Były premier tym samym oficjalnie wrócił do bieżącej polskiej polityki, znacząco zwiększając swoją aktywność medialną – występuje na konferencjach prasowych i rozmawia z dziennikarzami.”Wróciłem” – to było pierwsze słowo, które wypowiedział Donald Tusk, gdy wszedł na trybunę podczas posiedzenia Rady Krajowej. Jego wystąpienie wielokrotnie przerywane było oklaskami.Czarnowski: Brak wizji, brak strategii i brak planuWśród oklaskujących zabrakłoby najpewniej Piotra Czarnowskiego, założyciela i prezesa agencji First PR. – Nie widzę nic ani atrakcyjnego, ani oszałamiającego w jego powrocie – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. – Wygląda na to, że przez siedem lat, kiedy go nie było, odseparował się zupełnie od polskiej rzeczywistości. Teraz próbuje się w niej gwałtownie odnaleźć. Z komunikacyjnego punktu widzenia szkodzą mu brak wizji, brak strategii i brak planu. Czyli wszystkich twardych, materialnych rzeczy. Ale szkodzi mu także koncentracja na agresji, atakach na PiS i na sobie, co widać w jego wystąpieniach – dodaje Czarnowski.- Brak mi tu szerszej perspektywy. Tusk jest nadzieją najbardziej twardogłowych ludzi Platformy, ale ona nie jest już siłą, która była siedem lat temu ani nawet rok temu. Zrobiła się z niej peryferyjna partia, bo nigdy nie nauczyła się rozmawiać z ludźmi, słuchać ich i wyciągać na tej podstawie wnioski. I powrót Tuska nic tu nie zmienia. Nie widzę żadnego fermentu w samej partii – mówi ekspert.Czarnowski nie uważa Tuska za „wielkiego męża stanu formatu globalnego albo co najmniej europejskiego”. – Nie widzę tego. Jego dokonania z dwóch posad w Brukseli nie wskazują na nic, co predestynowałoby go do bycia wielkim mężem stanu. W Brukseli nauczył się, że istnieje transport miejski, można latać tanimi liniami zamiast obciążać podatników i nie trzeba poruszać się w kolumnie opancerzonych limuzyn – ironizuje szef First PR. – Na tym jego nauka się skończyła. On nie potrafi wyciągnąć wniosków z tego, w co wpadła Platforma i czym jest w tej chwili. A agresja, przejawiająca się we wszystkim, co mówi, szkodzi mu w budowaniu koalicji. To widać, kiedy o relacjach z innymi partiami nie mówi „współpraca”, tylko „nieagresja” – dodaje specjalista.- Jego linię komunikacyjną oceniam jako niedojrzałą, nieodpowiednią i, co najmniej na krótką metę, nieefektywną – podsumowuje Czarnowski. Jego zdaniem, Tusk nie zorientował się ze zmiany sytuacji w Polsce. – Mamy społeczeństwo podzielone trwale na dwa obozy. PO nie ma już 40 procent poparcia, ale ledwo 16. I nie jest już jedną z dwóch czy trzech największych partii, a jedynie jedną z sześciu mniejszych. Wszystko jest inne. I jego komunikacja też powinna być inna – podkreśla ekspert.Gołębicka: Próbuje zmienić paradygmat w polityceAnna Gołębicka, strateżka i ekspertka od marketingu, jest bardziej skłonna chwalić byłego premiera. – Tusk przychodzi z bardzo silną pozycją. To pierwszy polityk, który wyszedł trochę „out of the box”: powiedział, że wszyscy mówią za dużo o programach, mówmy krótko. Próbuje zmienić paradygmat w polityce – przekonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.Dla Gołębickiej Tusk to „niezwykle błyskotliwy i doświadczony polityk”. – Z wizerunkowego punktu widzenia wchodzi z mocną, ale i bardzo trudną kartą. W marketingu politycznym to, co dobre, może być „przespinowane” na niedobre. Fakt, że był przewodniczącym Rady Europejskiej, można wykorzystać jako wielki plus. Ale przeciwnicy ten sam fakt mogą pokazać jako wielki minus, że będzie grał na korzyść Unii Europejskiej – mówi ekspertka.- Widzę w nim powiew siły i świeżości. Ale jego atutem jest nie tyle siła, co poczucie, że jest blisko ludzi i jest namacalny. Nie jest zamknięty gdzieś wysoko i daleko – podkreśla Gołębicka. I dodaje, że na tle „kolegów z Platformy” wydaje się osobą bardzo merytoryczną. – Jednym z największych wizerunkowych atutów PiS była ogromna słabość Platformy, jej brak liderów i czegokolwiek do zaproponowania. PO rzucała się głównie na to, co robi PiS, nie oferując niczego od siebie. Powrót Tuska jest zapowiedzią wreszcie merytorycznych działań – mówi strateżka.Czytaj też: Donald Tusk ściera się z reporterami Telewizji Polskiej, nazywa ją zwyrodnieniem (wideo)Drobczyński: Wszyscy znowu będą skupieni na Tusku i KaczyńskimSebastian Drobczyński, ekspert ds. marketingu politycznego, podkreśla wagę kilku aspektów powrotu Tuska do polskiej polityki. – Pierwszy to pora. Trwa kadencja przewodniczącego PO, który odchodzi. Jest też początek lata, ludzie są na wakacjach. Drugi aspekt to prosty z punktu widzenia zarządzania zespołami ludzkimi mechanizm: jeżeli awansujesz, możesz odejść pod warunkiem, że przygotujesz kadry do pełnienia twojej funkcji. Tusk pozostawia jednostki, które nie radzą sobie w zarządzaniu partią i tego efektem końcowym jest Borys Budka – mówi ekspert. I dodaje: Teraz Tusk wraca i mówi „ja was poprowadzę”. Trzeci aspekt to fakt, że wszyscy zamknęli historię Donalda Tuska, on wraca, a tu wszystkie elementy są już poukładane.Drobczyński zaznacza, że Tusk musi poradzić sobie z wewnętrznymi tarciami w partii. – Trzaskowski nie jest zadowolony: nie po to walczył w wyborach prezydenckich, budował struktury i jednoczył samorządowców, żeby Tusk mu powiedział: nie możesz startować w wyborach na prezydenta czy przewodniczącego partii. Ekipa Schetyny cieszy się z odejścia Budki i łudzi, że Tusk ściągnie ich do rządzenia ugrupowaniem – wylicza ekspert. – To jeden wielki nieład. I wyzwaniem będzie tak umiejętnie oblekać to w formę, by ludzie stwierdzili: oto weszła nowa świeżość. Tusk nie uzdrowi Platformy, ona jest tak podzielona wewnętrznie, że sobie z tym nie poradzi. Musiałby mieć swoje struktury – dodaje Drobczyński.Jest jednak pewna okoliczność, która sprzyja byłemu premierowi. – Znowu dokona się „dwublokowość”: wszyscy będą skupieni na Tusku i Kaczyńskim. I z punktu widzenia wyborów to dobra rzecz, nie będzie się mówić o pozostałych, nie będzie widać kandydatów Hołowni, Lewicy, Konfederacji czy PSL. Wszyscy będą wodzić wzrokiem za Kaczyńskim i Tuskiem – uważa Drobczyński.Sondaż: Zjednoczona Prawica – 33 proc., KO – 18,6 proc., Polska 2050 – 16,6 proc.Gdyby w najbliższą niedzielę odbywały się wybory do Sejmu na Zjednoczoną Prawicę głos oddałoby 33 proc. respondentów, na Koalicję Obywatelską – 18,6 proc., na Polskę 2050 Szymona Hołowni – 16,6 proc. – wynika z sondażu United Surveys dla „DGP” i RMF FM.”DGP” pisze, że „najnowszy sondaż pokazuje zmianę na stanowisku lidera opozycji”. „Koalicja Obywatelska wyprzedziła Polskę 2050 Szymona Hołowni” – podano.W badaniu United Surveys dla „DGP” na początku maja Zjednoczona Prawica miała 33,5 proc. Na drugim miejscu była Polska 2050 z poparciem na poziomie 21,9 proc. KO miała wówczas zaledwie 12,1 proc.Z sondażu przeprowadzonego 5 lipca wynika z kolei, że gdyby w najbliższą niedzielę odbywały się wybory do Sejmu, na Zjednoczoną Prawicę głos oddałoby 33 proc. respondentów, na Koalicję Obywatelską 18,6 proc., na Polskę 2050 Szymona Hołowni 16,6 proc.Gdyby przełożyć badanie na mandaty, wybory wygrałby PiS, uzyskując 196 mandatów. „Jednak miałby spore kłopoty z utrzymaniem rządu, gdyż potrzebowałby do tego 25 głosów Konfederacji. Musiałby się też porozumieć z PSL – 19 posłów. W takim przypadku bardziej prawdopodobny jest koalicyjny rząd obecnych ugrupowań anty-PiS, który miałby 239 głosów” – oceniono.”Widać dobry wiatr dla opozycji, której nawet podział na kilka ugrupowań pozwala na osiągnięcie dobrego wyniku w Sejmie. Myślę, że to początek trendu i najbliższe tygodnie oraz miesiące powinny pokazać, że możliwe jest odebranie władzy PiS” – mówi w rozmowie z „DGP” rzecznik KO Jan Grabiec.Respondenci zostali zapytani także o to, czy ich zdaniem powrót Donalda Tuska doprowadzi do odebrania władzy PiS w kolejnych wyborach. 42,3 proc. odpowiedziało twierdząco (11 proc. „zdecydowanie tak”; 31,3 proc. „raczej tak”). Negatywną odpowiedź udzieliło 49,6 proc. badanych (13,3 proc. „zdecydowanie nie”; 36,3 proc. „raczej nie”).”DGP” wyjaśnia, że „taki podział to głównie efekt szczegółowych opinii w poszczególnych elektoratach”. „O ile 76 proc. wyborców PiS uważa, że Tusk nie doprowadzi do zmiany układu rządzącego, o tyle wśród wyborców KO czy Lewicy przeciwnego zdania jest około dwie trzecie, a więc zbyt mało, by przeważyć szalę na korzyść Tuska. Co więcej 30 proc. wyborców zarówno KO, jak i Lewicy, w taki efekt powrotu Tuska wątpi” – napisano.”Nawet w elektoracie Tuska nie widać euforii z powodu jego powrotu. Wydaje się, że wyborcy PO nie zostali porwani tym agresywnym wejściem” – komentuje wyniki badania Anita Czerwińska, rzeczniczka PiS.Sondaż przeprowadzono 5 lipca na ogólnopolskiej próbie 1000 pełnoletnich mieszkańców Polski metodą telefonicznych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).
Source link