NAJNOWSZE WIADOMOŚCI FINANSOWE
Lockdown. Otwierają restauracje pomimo obostrzeń. „Mieliśmy już trzy kontrole”
Część restauratorów nie czeka na zielone światło od rządu i decyduje się na otwarcie swoich lokali. Nie zniechęca ich do tego wizja regularnych wizyt kontrolerów. – Mieliśmy już trzy kontrole sanepidu – opowiada WP Finanse Dawid Zmyślony, restaurator z Ostrowa Wielkopolskiego.- Kontrolerzy spisują stan faktyczny sali: ilu jest gości, a ile jest łącznie osób wraz z obsługą – wyjaśnia właściciel restauracji Black Dave Restaurant.Kontrole każdego dnia- W minioną sobotę pojawili się kontrolerzy. Inspektor kazał mi w trybie natychmiastowym zamknąć lokal. Nie ma do tego żadnego prawa, więc to jakieś jego widzimisię. W niedzielę przyszli ponownie z kontrolą, a w poniedziałek wręczyli mi pismo z upomnieniem – wymienia nasz rozmówca.Trzy wizyty w swoim lokalu miał również restaurator z Białegostoku, który prosi o anonimowość.Codziennie kontrola i 30 tys. zł kary. To może czekać zbuntowane firmy- Policja pojawiła się dwa razy sama: raz w sobotę i raz w niedzielę. W poniedziałek pojawiła się razem z sanepidem – mówi przedsiębiorca. Restaurator podkreślił, że wizyty przebiegały „w sympatycznej atmosferze”, a funkcjonariusze zachowywali się profesjonalnie.- Panie policjantki w weekend zostały zatrzymane w drzwiach, tak jak wszyscy goście, a sama interwencja na moją prośbę miała miejsce na zewnątrz. Panie chciały tylko wylegitymować właścicieli i dowiedzieć się, ile osób przebywa w środku. Nie trwało to dłużej niż 10-15 minut – tłumaczy białostocki restaurator.Nieco dłużej trwały kontrole w Ostrowie Wielkopolskim. – Za pierwszym razem byli u nas dwie godziny. Potem wystarczyło im 15-30 minut – mówi Dawid Zmyślony.30 tys. złotych karyWizyty służb w Black Dave Restaurant zakończyły się nałożeniem na przedsiębiorcę kary administracyjnej w wysokości 30 tys. złotych. To maksymalna kara, jaką przewidują przepisy wprowadzające obostrzenia. – W poniedziałek wysłaliśmy pismo do inspektora wojewódzkiego odwołujące się od nałożonej kary. Jeżeli nie uzyskamy tego od niego, to idziemy na drogę sądową – mówi Zmyślony.Czytaj też: Szczecińscy nauczyciele chcą pomóc restauratorom. Oferują im pieniądze z „trzynastek”Nasz drugi rozmówca miał nieco więcej szczęścia. Wszystkie trzy kontrole, czy też „wizyty”, jak woli nazywać je przedsiębiorca z Białegostoku, nie zakończyły się nałożeniem na przedsiębiorcę mandatu lub kary administracyjnej.Sanepid sporządził protokół kontroli, pod którym restaurator się nie podpisał. Teraz przygotowuje odwołanie, a na jego złożenie ma siedem dni. Podkreślił, że wytknie w nim „wszystkie błędy i braki prawne”. W jego ocenie kontrolerzy nie mają podstawy prawnej, która umożliwia im przeprowadzenie kontroli akcyjnej.- Nie mam żadnych zastrzeżeń do policjantek i do pań z sanepidu. Wszystkie zachowywały się kulturalnie, toczyła się między nami normalna rozmowa. Wiem, że te wizyty nie są ich winą. Dostały takie polecenie odgórnie i muszą je wykonać. A to są tacy sami ludzie jak my. Mają rodziny i muszą pracować na ich utrzymanie – podkreśla restaurator z Białegostoku.Zachowany reżim sanitarnyCzy otwarte restauracje przyciągają klientów? Nasi rozmówcy zgodnie potwierdzają.- Frekwencja? 110 proc. – mówi wyraźnie zadowolony restaurator z Białegostoku. – Liczba gości była bardzo zadowalająca, niektórzy przyjechali do nas z miejscowości oddalonych nawet o 150 km. Tylko po to, by zjeść w gronie innych ludzi – dodaje.- W weekend nie było szans, żeby wejść bez wcześniejszej rezerwacji. W tygodniu też jest bardzo dużo klientów – wtóruje Dawid Zmyślony.Sprawdź: Biedronka sprzedawała wino za bezcen. Kolejny błąd cenowy w sklepach popularnej sieciW restauracjach jest zachowany pełen reżim sanitarny. Restauratorzy pilnują, by klienci dezynfekowali ręce, zachowali od siebie odstęp, a także by poruszali się w maseczkach, jeżeli wstaną od stołu.- W naszej restauracji są zachowane zasady reżimu sanitarnego. Zachowana jest odległość pomiędzy stolikami, sprawdzamy termometrem temperaturę. Kontrolerzy sanepidu zresztą to wszystko zaznaczają w protokołach pokontrolnych – podkreśla Zmyślony.- Oprócz podstawowych zasad, wdrożyliśmy również takie, których nikt od nas nie wymagał. Mamy maszynę do ozonowania sali, z której korzystamy po każdym dniu pracy. Monitorujemy również zdrowie pracowników. Mierzymy im temperaturę – tak samo jak klientom. Sprawdzamy też, czy nasi pracownicy czują się dobrze – wyjaśnia białostocki przedsiębiorca.Dowiedz się: Sprawdziliśmy na własne oczy. Olbrzymie kolejki w galeriachDodaje też, że klienci sami nie poruszają się po lokalu. Czekają na obsługę, która wskazuje im miejsce. Po każdym odwiedzającym są dezynfekowane stoliki.Gastronomia liczyła na „odmrożenie” działalności od 1 lutego. Rząd jednak zluzował wyłącznie te obostrzenia, które dotyczyły galerii handlowych i muzeów. Wszystkie pozostałe branże dotknięte lockdownem muszą poczekać. Gastronomia jednak nie zamierza dłużej czekać z założonymi rękami. Izba Gospodarczej Gastronomii Polskiej zapowiedziała, że do 31 marca do sądu trafi pozew zbiorowy gastronomii polskiej przeciw Skarbowi Państwa.Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Source link